Och, Dziewczynko! Jakżesz pytać możesz… Jam ci, sama jedna! A łatwo nie było… domek jak domek, prościzna, ale nabić go na ten pal i to tak coby prosto było i stabilnie, o, tu tom się natyrała, a i jeszcze postawić toto trzeba było… i znów usztywnić…
Alem dała radę! Stoi tak już z pięć lat… albo i nawet więcej 🙂
Nie, nie, to nie mgła… to diamentowy, zaczarowany pył Skrzata ze Świata Irlandzkich Baśni.. On codziennie świtem posypuje wszystko – każde źdźbło trawy, każdy listek, każdy płatek – tym czarodziejskim pyłem i do życia budzi…
A mnie się tylko udało (no co ja mówię – mnie… Sonce przecież!…) uchwycić to cudo okiem obiektywu…
Ogród jest najpiękniejszy świtem… Wpadaj Dyzia – razem wypijemy kawę i może Skrzata nawet zobaczymy?…
W tych zdjęciach czuję i ciszę podkreśloną świergotem ptaków, i wilgoć ożywiającą kwiaty, i chłód poranka zapowiadający ciepły dzień. A za bratkami przycupnął skrzat. Ale jego nie każdy może zobaczyć, to przywilej dla wybranych. Przez chwilę widziałam coś jakby zieloną czapeczkę, a może mi się tylko wydawało. Może to tylko żabka pijąca rosę? Ale nawet żabkę warto zobaczyć.
O tak… świtem jest i cisza zwielokrotniona świergotem ptaków, i ożywcza wilgoć, i delikatny chłód… i – gdy się cichutko przyczaić – można zobaczyć Skrzata…
Witaj Asiu w ogrodzie 🙂
Też lubisz świt w ogrodzie??
Wielka szkoda, że Twoje świty tak oddalone od moich, wielka… mogłybyśmy sobie te świtowe kawy popijać wspólnie, a tak?… no chyba, że wirtualnie się zgadamy… 😉
I dziękuję za te „piękne zdjęcia”, ale to chyba jednak zasługa zołzy Sonki, niestety…
Cuda Pani pokazujesz:)
A czy tem domek dla ptakow to sama klecilas????
Och, Dziewczynko! Jakżesz pytać możesz… Jam ci, sama jedna! A łatwo nie było… domek jak domek, prościzna, ale nabić go na ten pal i to tak coby prosto było i stabilnie, o, tu tom się natyrała, a i jeszcze postawić toto trzeba było… i znów usztywnić…
Alem dała radę! Stoi tak już z pięć lat… albo i nawet więcej 🙂
Nie widziałaś jak byłaś??
Mam takie dwa….
Toż to zaczarowany ogród! najbardziej podoba mi się kącik z iglakami i dzwoneczkami – taka jakaś dziwna mgła, czy poświata…
Nie, nie, to nie mgła… to diamentowy, zaczarowany pył Skrzata ze Świata Irlandzkich Baśni.. On codziennie świtem posypuje wszystko – każde źdźbło trawy, każdy listek, każdy płatek – tym czarodziejskim pyłem i do życia budzi…
A mnie się tylko udało (no co ja mówię – mnie… Sonce przecież!…) uchwycić to cudo okiem obiektywu…
Ogród jest najpiękniejszy świtem… Wpadaj Dyzia – razem wypijemy kawę i może Skrzata nawet zobaczymy?…
W tych zdjęciach czuję i ciszę podkreśloną świergotem ptaków, i wilgoć ożywiającą kwiaty, i chłód poranka zapowiadający ciepły dzień. A za bratkami przycupnął skrzat. Ale jego nie każdy może zobaczyć, to przywilej dla wybranych. Przez chwilę widziałam coś jakby zieloną czapeczkę, a może mi się tylko wydawało. Może to tylko żabka pijąca rosę? Ale nawet żabkę warto zobaczyć.
O tak… świtem jest i cisza zwielokrotniona świergotem ptaków, i ożywcza wilgoć, i delikatny chłód… i – gdy się cichutko przyczaić – można zobaczyć Skrzata…
Witaj Asiu w ogrodzie 🙂
Tak, słowa nie są potrzebne! Piękne te zdjęcia! Uroczo, tajemniczo wśród Twoich roślinek. I faktycznie o świcie najcudowniej!
Też lubisz świt w ogrodzie??
Wielka szkoda, że Twoje świty tak oddalone od moich, wielka… mogłybyśmy sobie te świtowe kawy popijać wspólnie, a tak?… no chyba, że wirtualnie się zgadamy… 😉
I dziękuję za te „piękne zdjęcia”, ale to chyba jednak zasługa zołzy Sonki, niestety…