Róża na róży…

… i różą pogania.
Bo z tymi różami to już tak jest.
Najpierw człowiek mówi – róże? o nie, nie! bardzo dziękuję, ale żadne takie, co to, to nie – ja nie będę!… jest tyle pięknych motywów, tyle możliwości, a wszyscy nic tylko te róże i róże… a ja – nie! Nigdy-przenigdy!
I trwa człowiek w tym postanowieniu, trwa…
czasem dłużej, czasem krócej, aż tu nagle przychodzi taki moment, że tę swoją pierwszą różę popełnia, nieważne z jakiego powodu, nieważne czy z własnej woli, czy pod przymusem.
I przepadło!
Zakochuje się człowiek natychmiast, zakochuje w tych różach na zabój, na dobre i złe, na śmierć i życie, nieodwołalnie, na zawsze, na amen… a potem wraca już do nich stale, raz częściej, raz rzadziej, ale wciąż i wciąż…
A jak już długo taki człowiek nic z nimi nie robi, to ewidentnie mu czegoś brakuje :), zaczyna tęsknić, i musi – MUSI – natychmiast coś różanego popełnić…
Musi, bo się udusi.
A jak jeszcze człowiek kocha vintage… i jak człowiek robi dla siebie (czyli człowiek żadnych ograniczeń nie ma, czytaj: hulaj dusza piekła nie ma),
a i tych róż już dawno człowiek nie popełnił 😉 …
no to…
no to wtedy powstaje coś takiego 🙂
Chustecznik Vintage Rose Collection
czyli róża na róży różę różą pogania.
Drewniany chustecznik z wielowarstwowymi przecierkami, z motywem róż vintage i transferem napisów, postarzany
Tags: chustecznik, decoupage, dekoracje, przecierki, róże, transfer
taaaa, czyli mamy sczochraną róże, albo sczochrane róże…
do bólu, aż chciało by się zapytać coś ty im za krzywdę zrobiła? gdzie je trzymałaś, ze takie „zmęczone” życiem!
A i prawdą jest,że jak człowiek na róże „zaskoczy” to ma prze…chlapane, będą się pojawiać i pojawiać.
Coś wiem na ten temat, bo jak potrzebny mi jest motyw kwiatowy to się okazuje,że to znowu będą róże:-)))
Lubię takie klimaty więc tu zaglądam!
Ale tym razem moje oko zaczepiło się nie na górze ale na …tyłeczku;-)))podoba mi się wykończenie pracy! czyli to coś o czym wielokrotnie się zapomina?, bo szkoda włożyć odrobinę więcej pracy? a pudełeczko jakby nie był piękny wierzch , duuużo zyskuje „zrobione” do końca do środka też zajrzałam;-)))
jako stara decoupażyca……
pozdrawiam m
Oj dałam ja im popalić tym razem, dałam, wytargałam, sczochrałam i na dodatek jeszcze ostro przetarłam :)ale jakoś nie protestowały, potem mi się ich żal zrobiło to je trochę podmalowałam 🙂
a co się tyczy tych tyłków i innych środków, to ja je zawsze zdobię, jakoś tak już mam, że muszę – wszystko robię, widać czy nie widać… od a do zet,
pewnie to belferstwo ze mnie wychodzi (a jestem nim genetycznie obciążona) – zgodnie z zasadą jak wymagasz, to najpierw sama zrób…
A róże to jak złocenia, nie? Raz spróbujesz i wpadłaś! Nic tylko złocisz (srebrzysz/miedzisz)i złocisz, a potem znów złocisz, mimo, że wiele razy już mówiłaś BASTA! i co? i qundulencja mać – znów złocisz!
A jest jeszcze i trzeci element równie mocno uzależniający – miki 🙂 ale Ty to już przecież wiesz 🙂
Właśnie parę minut temu odebrałam przesyłkę od Domi z kolejnymi mikami, siedzę sobie i napatrzeć się nie mogę na te cudne kolory i aż mnie ręce świerzbią, żeby je wypróbować i taką triumwiratową pracę zaraz machnąć gdzie to róże ozłocone, mikami maźnięte będą 😀
Fantastyczne pudełko, choć ja nie z różanego towarzystwa i ilość postarzeń bardzo godziwa a zadnia część też super, choć Twoje pudełko paryskie odmieniło moje patrzenie na decu no i jeszcze puszki tez zmieniły mój światopogląd. Szok po prostu i rewelacja i własne spojrzenie dlatego czekam na każdą nową rzecz.
Hej Grarzynko, witaj w moim jutrze 🙂
I mi tu nie qunduleńć o jakichś zmianach patrzeniowo-światopogladowych 🙂 ja uwielbiam Twoje vintagowe patrzenie na świat i bardzo proszę tego patrzenia nie zmieniać! Bo gdzie ja będę wpadać oczy napaść, no gdzie???
I dzięki za odwiedziny 🙂
Chcesz czy nie coś mi się odmieniło i już tak nie ciągnie mnie do słodyczy……
Pasują mi takie różane motywy. Ostatnio nawet bardzo. A w Twoim wydaniu to już prawdziwa uczta dla oczu!Szczególnie zachwyciły mnie te kolorystyczne smaczki. :)))
Właśnie – smaczki 🙂
nieodmiennie żałuję, że nie do końca udaje się je pokazać niestety…
A ja się różom ciągle opieram z powodzeniem, może dlatego, że rzadko kiedy występują w szarościach 😉 Ale tyłeczkowi rzeczywiście trudno się oprzeć 🙂
Toż przecie mówię, że się człowiek opiera… do czasu 🙂
Ale kiedyś na pewno tę swoją pierwszą różę popełnisz… mowy nie ma, żeby nie 🙂 zrobisz… i wtedy pogadamy 😀
Niesamowite są twoje prace:) będę tu często zaglądać 🙂
Dzięki wielkie 🙂
I zaglądaj, zaglądaj – będę czekać 🙂
miło Cię gościć 🙂
witaj
a ja chwalic nei będę – nie dlatego że mi się nei podoba co to to nie – podoba i to bardzo- ale to oczywista oczywistość więc powiem tylko
wooooow i cuuuuuudne
i na koniec to co najważniejsze
zazdraszczam tak tak Kochana zazdraszczam z caaałęgo serca, a że duża jestem to i to zazdraszczanie ( z zazdrością nie mylic proszę) jest ogromniaste i cieszę się nader mocno na nasze wspólne weekendowe docu – czary .
I ja się już doczekać nie mogę, już liczę dni 🙂
Serwetnik w róże malowany … majstersztyk .
Pozdrawiam
Joaśka
Eeee tam… bez przesady 🙂
jaki on tam majstersztyk, sczochrany do nieprzyzwoitości i tyle 😉
Ale dziękuję wielce 🙂