Lampiony – takie już trochę zimowe, może nawet świąteczne…

… lubię malować szkło.
Mówiłam już?
Nawet nie raz???
Naprawdę????
No to chyba skleroza mnie już dopada, bo znowu mam ochotę powiedzieć – lubię malować szkło 🙂
Tym razem odłożyłam alkohole, a za to pobawiłam się lakierami – złotym i srebrnym – i oczywiście mikami.
Ostatnio mam wrażenie, że praca bez miki jest jakaś…. hmmm… nieskończona ;), a że właśnie dostałam srebrną i złotą (jeszcze raz – dzięki Goofi ) no to nie żałowałam sobie…
w granicach mego posenowego rozsądku rzecz jasna.
Lampiony powstały ze szklaneczek z dość grubego szkła. Są w kształcie ściętego stożka, o średnicach – górnej 88 mm., dolnej 63 mm. i wysokości 78 mm. – małe więc nie są.
Środek pokryłam złotym, transparentnym lakierem ze złotą miką (gdzieniegdzie błyska spod niego koralowa plama – dlatego mówiłam, ze one takie trochę świąteczne, przez ten koral właśnie).
Na zewnątrz dostały równie transparentny, tym razem srebrny lakier (i srebrną mikę), a żeby nie było tak prosto, oczywiście
i przewidująco – dodałam jeszcze… gwiazdki śniegu 🙂
( jasne, że to gwiazdki… dla tych z wyobraźnią to oczywista oczywistość :), inni mogą w nich widzieć np. kwiatki… albo chmurki… albo płatki… ) namalowane srebrną kryjącą farbą.
Szkło nie straciło do końca przeźroczystości, ale nie jest już takie jak kryształ – a o to mi chodziło, dzięki temu płomień zapalonej świecy, mimo, że dobrze widoczny, nie „bije” po oczach, światło jest rozproszone, błyskające miką i delikatnie przygaszone, bardzo romantyczne, ciepłe i takie…. zimowe właśnie 🙂
Na koniec wszystkie trzy lampiony otuliłam w metal – złoty, spatynowany delikatnym turkusem i wypaliłam.
Każdy lampion jest inny, ale razem mogą stanowić komplet.
Tags: decoupage, kucie, lampiony, metamorfozy, miki, na szkle malowane, patyna, szkło, złocenia
Fantastyczne,zazdroszczę takich możliwości jak wypalanie szkła:) Piękne są, oj piękne.Pozdrawiam.
Ale w czym problem?
Na rynku dostępnych jest całe mnóstwo preparatów, które nadają się do wypalania (ech, no tak – powinnam napisać „wypiekania”) szkła – można to robić w zwykłym piekarniku,w temp. zalecanej przez producenta.
Takie medium-lakier pod wpływem temperatury utwardza się, wybłyszcza i staje się odporne na destrukcyjne działanie wody.
Ogromnie się cieszę, że spodobały Ci się lampiony, no muszę nieskromnie powiedzieć, ze sama jestem zadowolona z efektu ;, a to rzadkie dość zjawisko…
Milo posiedziec wieczorem przy takim lampioniku…a przy 3ch to juz kolacje rodzinna mozna robic:)
Piekne:)
A jeszcze jak pi….dzi za oknem i śniegiem miota, to dopiero rozkosz 🙂
A pod reka naleweczka I dobra ksiazka…..:)
Choc nie….ksiazka nie…bo czytanie przy swieczce rowna sie wydatki na okuliste:P
ale gdyby zamiast książki było odpowiednie towarzystwo, to już pełnia szczęścia…
przylecisz do Posen?? 🙂
Kiedys przylece. Teraz bede tylko wirtualnie:)
O właśnie ! I chlapa i śnieżne zamiecie nie straszne gdy przed oczyma masz rozproszony ciepły blask płynący zza tych cudnych mikowo-złoto-turkusowych szkiełek.
Bo w blasku świecy jest magia i ciepło, i bezpieczeństwo…
Nie znam homo sapiensa ;), który by się tej magii nie poddał.
To chyba atawizm…
Oj,tak! Takie klimaty lubię – świece, świeczniki,lampiony… Podziwiam Twoje,rzeczywiście efekt fantastyczny!
Ania, no to do roboty 🙂
Święta za pasem, czasu zbyt dużo nie zostało, bo to jeszcze przecież bombki trzeba zrobić, a i Mikołajki po drodze – do roboty! 🙂
Wyglądają wspaniale !!! Chciałabym kiedyś taką pracę popełnić, zaczęłam się nawet przyglądąć różnym farbom metalicznym i pastom 🙂 A te lampiony to będą teraz cały czas za mną chodzić…i nie dadzą mi spokoju 🙂
Z tymi mediami to już tak jest, że to one muszą nas polubić, wtedy dopiero pokazują do końca swoje możliwości 🙂
a, że drogie są qundulencko, to lepiej sprawdzić czy na pewno polubią i kupić taką, dajmy na to, farbę metaliczną, tylko jedną i spróbować…
Ot, choćby i na lampionie 🙂
Cieszę się, że Ci się spodobały 🙂
No właśnie nie umiem się zdecydować na kolor…powinnam wybrać cieþly odcień bo taki mi pasuje do domu, a nie wiem czemu ciągnie mnie na turkus…i to bardzo…
Ha! Właśnie przed chwilą w innym miejscu pisałam, że chyba turkusowy wirus lata w powietrzu, bo zaraża na potęgę 🙂
Jak Cię ciągnie w jego stronę, to przepadło! Już jesteś zarażona 🙂
A czy farby metaliczne, zwane przeze mnie i w bliskich mi kręgach „magicznymi” mają też taką w turkusie?? Ja swój turkus zawsze mieszam…
Widać potężny to wirus, bo zaraża z natychmiastowym skutkiem ( już zamówiłam ). Zobaczymy jaki to turkus…bo z tym kolorem to jest różnie…no był taki… 650 Türkis Flüssiges Edelmetall 25 ml 🙂
Ten Edelmetall to dobre farby, mają bardzo dobre krycie…
No i popatrz, mają i turkus 🙂
koniecznie daj znać jaki ten turkus jest, bo może ja niepotrzebnie się z tym mieszaniem męczę…
Dzisiaj już działa 🙂 Wczoraj coś mnie tu nie chciało wpuścić 😉 A ja tylko chciałam napisać, że kolory mi się podobają… Wiesz, jak ja kucie… Ale kolorowe, to inna bajka.
Nawet nie wiesz jak mnie to cieszy 🙂
Pięknie klimatyczne i jak zwykle takie niesamowicie mroczne aż ciary przechodzą….
Czy Ty, o Pani, suponujesz może nieśmiało, że jakoby i tu wyszła ta sepia z zaświatów???
bo te ciary mroczne niesamowicie, że niby przechodzą??
😀 😀 😀
No, a jeśli tak, to jakże, do qundulencji jasnistej, się owo stało, jak ja nic w tym kierunku nie robiłam?
No niech mi to ktoś wytłumaczy….
Oj, kusisz tym ciepłym światłem lampionów Ćmolintę, oj kusisz…
A jak Ćmolinta słyszy „no niech mi to ktoś wytłumaczy” to leci.
Poza tym co tu tłumaczyć, skoroś sobie Pani sama na pytanie tekstem najwyższym z powyższych na wszystko sama odpowiedziała.
Czytam co stoi, że lubisz, więc TO robisz.
Piszesz, że Ci to zabawę przypomina, więc tuszę, że TA praca cieszy.
Każda rzecz u perfekcjonistki skończona musi być po czubki butów, więc brak pewnych elementów niedokończonością by dała, a to gańba i istnieć nie może(fuj, fuj, fuj – tak zawsze złe przeganiam).
A jeśli udział w tym bierze rozsądek w granicach to musi być dobrze.
Z jednym się nie zgadzam. Chmury i owszem, ale na ciężkim dole widać WYRAŹNIE pajęczynę!
Tak więc reasumując:
jak się używa złota, kryjącego srebra, spatynowanego metalu, który się wypala wraz z pajęczą siecią to jak do qndelencji jaśnistej ma nie być mrocznie jak z zaświatów?!
I Ty nic w tym kierunku nie robiłaś?
A kto? 😀
Dobra kobita z tej Ćmolinty, dobra z kościami ;P, że jak tylko ktoś pyta, to ona leci i wyjaśnia, żeby ten pytający błądzić nie musiał…
I wszystko stałoby się jasne, gdyby Ćmolinta złego założenia na początku nie poczyniła, otóż-że-gdyż-ponieważ-iż niby ja „perfekcjonistką jestem”…
Hmmm… w tym zdaniu to tylko „jestem” opiera się na prawdzie, a i to prawda naciągana wielce, bo jak powszechnie wiadomo „jestem” z „myślę” stoi w parze, rozdzielone przez „więc”, niekoniecznie w tej kolejności… a u mnie z tym myśleniem to jak kiedy… wiadomo przecież, że na stanie mam tylko jedną szarą komóreczkę jedynaczkę, a ta nie dość, że leniwa, to jeszcze chimeryczna jak rzadko i często współpracować jej się nie chce… wychodzi więc na to, że jak ona nie myśli to mnie nie ma…
Czyli, że w powyższym jeno „więc” jest prawdziwe 🙁
A jeśli tak (a tak!) to w całym tym lampionim procesie (s)tworzenia robiłam tylko za tło, za narzędzie typu weź-maźnij-pociap-wypal i niczym więcej już niestety nie byłam…
Ja nawet nie „byłam”, ja to tylko „więc”.
No, a zatem, biorąc pod uwagę powyższe, któż te lampiony popełnił, bo że nie ja, to pewne???
Wiem!(ha! szara się obudziła :))
Diabeł otóż to był 😀
I stąd owa pomroczność pajęcza, stąd te zaświaty.
TO WSZYSTKO WINA CZARTA!!!!!!!!!!!!!!!
Ufff… ulżyło mi 🙂
Dzięki kochana Ćmolinto, obudziłaś szarą 🙂
W podzięce czekam z duuuużym kubłem smolistej kawęcji!
Przybywaj 🙂
Napalę w kominku….
mika – magiczny proszek, w rękach czarodziejki stworzył cały magiczny świat. Juz od samego patrzenia ogarnia mnie ciepło i czarodziejski blask. Piękno zaklęte w szkle – super ehhhhhhh
rozmarzyłam się
Dzięki Goniu, dzięki wielkie 🙂