BYŁO SOBIE LUSTRO…

Było. Dość długo było. Nawet raz już, kiedyś, zostało pomalowane. Aż mnie naszło i pomalowałam znowu. Tym razem farbami kredowymi i to dwóch różnych firm z lekkim niepokojem czy się nie zagryzą. A ponieważ nijak nie mogę się odczepić od różnych złoceniosrebrzeniomiedziowań to i tu użyłam sobie. Jest więc i szlagmetal, i farby metaliczne, i pasty pozłotnicze też. Wszystko to pracowicie nałożyłam, żeby potem całe to tałatajstwo więcej lub mniej zamalować…
Lustro jest spore, kryształowe i ma mi jeszcze długo służyć.
I ma się wpasować w nowy image siedziby rodowej, który to image – mam nadzieję – zagości w niej razem z wielkimi remontowymi zmianami już wiosną. Tą najbliższą, mam nadzieję 😉
Tak więc szczegół już mam. Teraz będę dążyć do ogółu, bo jak wiadomo prawdziwa kobieta potrafi dla jednego szczegółu przenicować całą chatę.
A potem wpadł mi w ręce anioł, gipsowy odlew, prezent od Olinty-Ćmy 🙂
No i tu to mnie trochę przystopowało, bo ten odlew był doskonały, gładziusieńki, bielusieńki, wymuskany, alabastrowy, no anielski wprost, słowem taki, jak to tylko Ćmolinta potrafi. A mnie się marzył anioł złachany, stary i po wielkich przejściach, w dodatku w srebrze, na którym lata minione można odczytać, czyli taki, który do lustra mógłby się przytulić. I do serca bombkowego.
Lubię anioły, ale nad tym to się pochylałam kilka razy, za każdym razem odkładając, bo mi żal tej nieskazitelności było.
I pewnie tak bym się bawiła do uśmiechniętej w to branie i odkładanie, ale na szczęście (albo nieszczęście?) Szara straciła cierpliwość dla tych moich bezproduktywnych działań i w końcu zirytowana wrzasnęła, że ja mam przecież takie dwa! No to jak coś, nie daj Bóg, z tym jednym pójdzie nie tak, to ten drugi bielą i nieskazitelnością mi wynagrodzi. A może nawet, jak będę bardzo, bardzo grzeczna, to Ćma kiedyś mi zrobi jeszcze jednego?
No i to mnie wreszcie przekonało.
Nie wiem co ona sama powie, jak zobaczy, co z pierwotnej piękności powstało i przyznam się, że mam niejakie obawy, bo pewnie aż takiego złachania to w najgorszych koszmarach się nie spodziewała, ale trudno, przepadło, kobyłka u płota i finito już 😉
Anioł się stał.
I nie jest już ani gładki, ani biały, ani alabastrowy…
Posted in Decoupage, Dekoracje, Metamorfoza | 11 komentarzy »
Tags: drewniana rama, farby kredowe, lustro, meble, patyna, shabby chic, vintage, złocenia
Tags: drewniana rama, farby kredowe, lustro, meble, patyna, shabby chic, vintage, złocenia
Lustro piękne 🙂
Ciekawy rok się zapowiada, mam nadzieję, że dużo będziesz musiała zmienić, przemalować, dorobić, by nowy look osiągnąć 😀
No i że wszystko to nam pokażesz 🙂
Ciekawy i chyba strasznie pracowity ten rok się zapowiada, ale ja się nawet cieszę. Lubię zmiany.
A z tym lookiem to się dopiero okaże czy wyjdzie tak jak mi się śni 😛
Jakby co, to się będę konsultować.
Oczywiście, że z Tobą 😀 😀
Kapitalnie wyglądają na lustrze przebłyski złotomiedziosrebrzeń, tak subtelnie i niespodziewanie wyłaniające się wśród ciemnych zagłębień. A anioł, no cóż, jego anielskie skrzydła i drobną posturę obciążyłaś wprawdzie bagażem wieków, ale niewątpliwie on tylko na tym zyskał. Wystarczy jedno spojrzenie na anioła, aby automatycznie zaczęło intrygować nas pytanie o jego wiek i przeszłość.
Tak prawdę mówiąc, to bardziej interesują mnie teraźniejsze przejścia anioła jakie spotkały go w Twoich czarodziejskich rękach, ale to osobny temat 🙂
Przenicowanie chaty, powiadasz? Hm. Czy pozostali współlokatorzy siedziby rodowej zdają sobie sprawę co ich czeka w najbliższym czasie? Toż to dosłownie „wywrócenie do góry nogami”!!! Może lepiej niech pozostaną w nieświadomości 😉 Znając Cię, z pewnością zechcesz tego dokonać jeszcze przed Wielkanocą. Wspieram Cię całym serduchem i życzę satysfakcji z przemiany. I dokumentuj, fotografuj i pisz, bo nam się też coś należy!!! 😀
No nie da się przed Wielkanocą, w żaden sposób się nie da, bo planuje spory remontowy rozmach wziąć 😉
A co do łachań zaaplikowanych temu aniołu, to lepiej, żebyś nie wiedziała, bo mogłabyś mnie zapodać jakimś służbom odpowiedzialnym za ściganie za znęcanie…
Dzięki Bożenko za odwiedziny 🙂
Promyki słoneczne z Posen przesyłam 🙂
Cudnie a prze te wasze srebrzenia, złocenia szlagmetale i inne to i mnie naszło, ale zabrać się nie jest prosto, ale pomyślę, bo to cudne i bardzo zaraźliwe.
Dawaj, dawaj! Już się nie mogę doczekać co wymyślisz, CO wymyślisz, nie JAK zrobisz, bo tego JAK to jestem pewna jak amen w pacierzu i już teraz mogę z całą odpowiedzialnością napisać, że będzie to cudne!
No to zbieraj szyki i do roboty.
Czekam z niecierpliwością.
I ściski z Posen Grarzynko droga 🙂
Lubię jak pod prąd się idzie.
A Ty przewrotowiec jesteś, że hej!
Wszem i wobec złoto na sajm koniec dają, a Ty nasajmprzód nim wysmarowałaś ramę!
W obrazach w dali zastanawiałam się gdzie tego złota szukać.
Ale jak już je w bliży sobie obejrzałam, to miałam ucztę oczną, bo Ty wiesz, że ja to złoto wielbię na całego i we wszystkie strony.
Jak rodową w te barwy ubierzesz to miodnie się będzie prezentować Ci powiem.
Miodnie i dostojnie.
Złachania słodziaka się spodziewałam, a jakże!
No może nie aż takiego, ale czułam, że to wyślizgane ciałko potraktujesz brzeszczotem i wełną stalową. 😉
Jak zobaczyłam coś uczyniła z tego pyłu zmieszanego z wodą to mnie zatchnęło…
I tak sobie klikałam od trzynastego po dwudziesteczwarte i nazad do trzynastego po dwudziesteczwarte.
Jakby Ci się gładkolicego zachciało to rób.
Albo murzynka zaśniedziałego to też rób. 😉
Albo takiego na folkową nutę też zrób koniecznie.
Albo w psychodelicznym różu nawet zrób.
A ja Ci je będę dosyłać.
Dla takich efektów?
Nawet z lubością.
PpP
Ty wiesz, że Ty mi wyzwania rzucasz, nie?
Jak przeczytałam o folkowym i tym psychodelicznym całym w lilaróż, i jak tylko moje duszne oczy sobie obiekt zwizualizowały, to aż mnie do pionu postawiło. Ci mówię – lepsze niż kawa z rana. Nawet ta wiedźmińsko mieszana. Na folkowym zobaczyłam łowickie wycinanki w koguta, a na drugim to już nawet nic nie musiałam, bo ten odblaskowy lilaróż mi wszystko przesłonił.
Zachwyciłam się jak Adaśko swoją zdolnością 😉
I zaczęło mnie kusić…
Więc się nie zdziw, jak nagle zobaczysz pocztę z prośbą o dostawę 😛
A z barwami rodowej, to wciąż się jeszcze biję z myślami – iść w jasności shabbowochicowe czy wprost przeciwnie jednak. Radzisz coś? Bo ja mam jednego dnia tak, a drugiego siak…
A póki co PpP i to środkowe p dzisiaj szybko do Cię doleci, bo duje mi za oknem w kierunku południowym, że hej 🙂
Ty to rzeczywiście przewrotna Wiedźma jesteś 🙂 A jak się już do tych swoich przewrotów zabierzesz, to zawsze jakieś WOW!!! wyczarujesz 🙂
Mówiłam już, że Cię lubię Reńka?
To mówię 🙂
🙂